„MOIM ZDANIEM” – FELIETONY


6  Jerzy Krzysica

1. Humanistą być, czy nie być?
2. Chcę naprawić swoje życie!
3. Kto wychowa moje dziecko?
4. Niech moc będzie z Tobą!
5. Inteligencja szyta na miarę.
6. Psychologiczna samoobrona.
7. Co z niego wyrośnie, czyli agresor w pieluchach.
8. Wychowanie – praca na cały etat.
9. Dobry rodzic, czyli kto?
10. Bądź przyjacielem swojego dziecka, czyli wychowanie pozytywne.
11. Czy Polacy mówią po polsku?
12. Jak zrobić dobre wrażenie, czyli tajemnice autoprezentacji.
13. Być dorosłym, jak to łatwo powiedzieć!
14. Czy nauka musi boleć?
15. Sezonowe smutki.
16. Idzie Ola do przedszkola.
17. Niedojrzała dorosłość, czyli dorosła niedojrzałość.
18. Ukochany kat, czyli przemoc w zaciszu domowym.
19. Między karą a nagrodą.
20. Umiejętności społeczne, czyli jak zwiekszyć osobistą dojrzałość.
21. Cienka granica między asertywnością a chamstwem.
22. Żeby się wypalić trzeba najpierw płonąć.
23. Uwaga – konflikt!
24. Na ostatnią chwilę, czyli jak nie być odwlekaczem.
25. Wzajemność czy konsekwencja?
26. Damy radę, czyli sześciolatki w szkole.
27. Strzeż się wampira!

agresja-dzieci-300x200CO Z NIEGO WYROŚNIE? czyli agresor w pieluchach

O agresji najmłodszych dzieci mówi się mało. Czasem problem ten jest bagatelizowany i kwitowany stwierdzeniem „wyrośnie z tego”. Niestety, w psychologii nic nie dzieje się bez przyczyny i wszystko ma swoje konsekwencje w przyszłości.
 
Najwcześniejsza agresja dziecięca ma charakter instrumentalny, to znaczy służy osiągnięciu konkretnego celu (tym celem może być np. zabawka). Taka agresja może być umyślna, lecz dziecko nie zawsze jest świadome, że wyrządza komuś krzywdę. Agresja może być również celem sama w sobie, czyli służyć sprawieniu komuś przykrości albo być sposobem na rozładownie napięcia emocjonalnego.
 
Agresja pojawia się w zachowaniach dziecka ok. 6 – 7 miesiąca życia. Wtedy właśnie maluch napotykając na przeszkodę próbuje mimo wszystko osiągnąć swój cel. To może powodować frustrację i gniew. To z kolei może wywoływać agresję.
 
Niestety małe dzieci mają wiele „okazji” do przeżywania frustracji, ponieważ często spotykają się z zakazami, napominaniem, ograniczeniami i separacją od opiekuna. Do 2 roku życia gniew i agresja służą dziecku do wyładowania emocji i wynikają najczęściej z bezradności. Agresja przejawia się w krzyku, płaczu, uderzaniu, kopaniu i gryzieniu. Później wybuchy gniewu są coraz bardziej świadome i często skierowane są przeciwko konkretnej osobie.
 
W drugim roku życia następuje intensywny rozwój emocjonalny i intelektualny dziecka. Dzieci są bardzo aktywne i dużo rozumieją. Rodzice zaczynają więc intensywnie „wychowywać” swoje pociechy, stosować kary i inne środki represyjne. Maluchy, w związku z tym, mają jeszcze więcej powodów do frustracji. Zaczynają też zauważać emocje swoje i innych ludzi a także widzą związek emocji z bieżącymi wydarzeniami. Szybko uczą się, w jaki sposób mogą „ukarać” swoich opiekunów i sprawić im przykrość. Z wiekiem potrafią z premedytacją stosować te metody, które okazały się skuteczne. Czasem zachowania agresywne małych dzieci mogą nawet nosić znamiona zemsty.
 
W związku z tym, że większość rodziców i opiekunów nie toleruje otwartej agresji, u małych dzieci pojawiają się zakamuflowane, zastępcze lub symboliczne formy agresji. Dziecko hamuje zewnętrzne przejawy gniewu, czując, że otwarta agresja wobec rodzica lub opiekuna jest niewłaściwa. Nadal jednak odczuwa gniew lub żal. Przyczyną złości, gniewu, żalu lub niechęci małego dziecka do określonej osoby może być np. stosowanie dotkliwych kar, upokarzanie, wywoływanie przez tę osobę poczucia winy lub wstydu, zaniedbywanie potrzeb, długa nieobecność osoby, poświęcanie dziecku zbyt małej ilości czasu lub uwagi, zazdrość o rodzeństwo. Dziecko hamując otwarte zachowania agresywne, szuka sposobów wyrażania gniewu w formach ukrytych lub w formach akceptowalnych społecznie. Małe dzieci robią to nieświadomie, a starsze w sposób coraz bardziej świadomy.
 
Zakamuflowana, niejawna agresja dzieci 2 – 4 letnich może przejawiać się w następujących zachowaniach:
  • odmawianie jedzenia, plucie jedzeniem
  • rzucanie zabawkami i ich niszczenie
  • niecierpliwość w zabawie i szybkie porzucanie określonej aktywności
  • unikanie lub zrywanie kontaktu wzrokowego (chowanie się, zakrywanie oczu, odwracanie się od określonej osoby)
  • milczenie, ignorowanie tego co nielubiana osoba mówi, nie udzielanie odpowiedzi na pytania tej osoby
  • rozmawianie z innymi lecz z pominięciem nielubianej osoby
  • komunikowanie wprost „nie chcę z tobą rozmawiać”
  • informowanie innych „nie chcę rozmawiać z wujkiem”
  • unikanie lub odmawianie zabawy z określoną osobą, wybieranie do zabawy innych osób
  • ostentacyjne robienie rzeczy zabronionych, nieposłuszeństwo
  • zachowanie regresywne np. siusianie w majtki.
Gdy dziecko stosuje zakamuflowane formy agresji wobec określonej osoby, może wyrażać agresję otwarcie wtedy, gdy jest poza kontrolą tej osoby lub pod jej nieobecność. Różne formy agresji, również zakamuflowanej, mogą także zostać przeniesione. Jeśli więc dziecko czuje gniew do określonej osoby, lecz nie może go ujawnić, to gniew ten kieruje na inną osobę, całkowicie „niewinną”. Agresja może być też przeniesiona na przedmioty. Przy uważnej obserwacji zauważymy, że dziecko będzie wyrażać agresję w sposób symboliczny w zabawie i wobec zabawek.
 
Często dorośli liczą na to, że dziecko będzie miało wyrzuty sumienia z powodu zachowań agresywnych i próbują wzbudzić w maluchu poczucie winy lub wstydu. Takie „metody wychowawcze” przynoszą skutek przeciwny do oczekiwanego, ponieważ „sumienie” pojawia się u dziecka około 4. roku życia. Dopiero wtedy dziecko może czuć się winne z powodu niewłaściwego zachowania.
 
Chłopcy są zwykle bardziej agresywni niż dziewczynki. Ale to nie jest kwestia genów. Agresja jest bowiem konsekwencją doświadczeń dziecka, a więc jest skutkiem błędów lub zaniedbań wychowawczych. Wyższy poziom agresji chłopców wynika głównie z większego społecznego przyzwolenia i funkcjonowania tradycyjnego wzorca męskiego, który dopuszcza agresywny sposób rozwiązywania konfliktów.
 
Jaka jest więc odpowiedź na pytanie: co z niego wyrośnie?
Jest niestety bardzo prawdopodobne, że agresor w pieluchach będzie kiedyś agresorem w krótkich spodenkach, a później agresorem w garniturze.
 
Jerzy Krzysica

dsc_3540-kopia

DOROSŁE DZIECI SWOICH RODZICÓW

Całe życie jesteśmy dziećmi swoich rodziców. Najpierw jest się dzieckiem…, a później dorosłym. Chyba, że rodzice na to nie pozwolą i emocjonalnie przywiążą dziecko do siebie tak mocno, że nigdy się od nich nie oderwie. Dorosłe dzieci zaborczych rodziców przez wiele lat walczą o swoją autonomię.
I czasem nigdy jej nie zdobywają.

            Od chwili urodzenia dzieci są zależne od rodziców. Dla małego dziecka są oni całym światem. Na nich opiera się poczucie bezpieczeństwa. Ale są też rodzice zaborczy i toksyczni. Potężni, wszechwiedzący i wszechmogący. Karzą i nagradzają, Tworzą i niszczą. Tacy rodzice zatruwają emocjonalność dziecka i wywołują u niego niekończące się cierpienie.

            Od drugiego roku życia rozpoczyna się u dziecka proces odłączania się od rodziców. W końcu osiąga ono dojrzałość, czyli czas, w którym człowiek ma pełną autonomię i powinien samodzielnie podejmować decyzje. Dla toksycznych rodziców perspektywa utraty „ukochanego synusia” lub „ukochanej córeczki” jest nie do zniesienia. Znajdują wiec sposoby, aby proces dojrzewania przedłużyć a nawet całkowicie zablokować. Osaczają psychicznie swoje dziecko, zabijają jego samodzielność i inicjatywę. Wykorzystując swoją przewagę, stosują kary i szantaż emocjonalny, tłumią wszelkie przejawy buntu i nieposłuszeństwa. I to wszystko „dla dobra dziecka”.

           

            Dziecko toksycznych rodziców jest coraz bardziej od nich zależne i przekonane, że to rodzice powinni o wszystkim decydować. Jednocześnie czuje coraz większą odpowiedzialność za to, by rodzice byli zadowoleni i szczęśliwi. Jako własną winę odczuwa każdy przejaw ich niezadowolenia. Usprawiedliwia krzywdzące zachowania rodziców a w głowie przechowuje ich wyidealizowany obraz. Przecież „rodzice nie mogą się mylić, rodzice nie mogą być źli”. Dzieci toksycznych rodziców wzrastają z zachwianą wiarą we własne możliwości ale „za to” z poczuciem odpowiedzialności i winy za cudze niepowodzenia. Żyją z głęboko zakorzenionym przekonaniem, że na miłość trzeba sobie zasłużyć, a potrzeby innych są ważniejsze. Mają zaszczepione negatywne przekonania co do swoich możliwości i przewidują swoją przyszłość jako pasmo niepowodzeń, ponieważ własny sukces wydaje im się niestosowny, nienależny i wywołuje poczucie winy. Wieczna krytyka, upokorzenia i poniżanie sprawia, że wejście w samodzielne życie obarczone jest ciągłym lękiem przed oceną.

            Czas płynie a negatywne przekonania utrwalają się. Formalnie zaczyna się dorosłość a mentalnie kontynuowane jest dzieciństwo. Toksyczni rodzice nie ustają w wysiłkach. Dysponują całym arsenałem skutecznych sposobów aby utrzymać dorosłe dzieci w zależności od siebie.

Najlepiej działa:

  1. Kontrola bezpośrednia sprawowana poprzez szantaż, groźby, groźbę cofnięcia miłości, zastraszanie i zmuszanie do uległości. Przy najmniejszym oporze usłyszysz: „jeśli nie zrobisz tak jak chcę, nie chcę cię znać”.
  2. Kontrola zakamuflowana w pełnych troski stwierdzeniach – „robię to dla ciebie, bo cię kocham”.
  3. Zmuszanie do wyboru między rodzicami a partnerem. Dla toksycznych rodziców twój partner (żona, mąż) jest rywalem. Rodzice krytykują go, poniżają, obrażają i ignorują a ty nie masz odwagi go bronić, ponieważ wymagałoby to przeciwstawienia się rodzicom.
  4. Uzależnienie finansowe. To bardzo skuteczna strategia manipulacji, pozwalająca uzależnić dorosłe dziecko i przywiązać je do toksycznych rodziców. W zamian za finansowe wsparcie spełniasz wszystkie oczekiwania rodziców i żyjesz tak, jak oni sobie tego życzą.
  5. Totalna krytyka. Usłyszysz, że jesteś nieudacznikiem, osobą nieporadną, beznadziejną, nie potrafiącą samodzielnie kierować swoim życiem. Zawsze wszystko robisz źle a motywacją do większego wysiłku ma być krytyka i krzywdzące porównania z innymi. Jesteś traktowany jak małe dziecko  i przy rodzicach zachowujesz się jak małe dziecko.
  6. Niepotrzebna i niechciana pomoc. Gdy próbujesz odmówić jej przyjęcia i mówisz, że jej nie chcesz lub nie potrzebujesz, usłyszysz – „to ja się staram a ty nie doceniasz moich wysiłków”.
  7. Obrażanie się i manifestowanie cierpienia. W końcu rodzice zawsze mogą się obrazić i pokazać, jak cierpią. Dają ci jednak szansę – jeśli się bardzo postarasz, pozwolą się przeprosić. To po prostu emocjonalny szantaż.
  8. Wywoływanie konfliktów z rodzeństwem. „Dlaczego nie możesz być taka, jak…” to prosty sposób, żeby skłócić rodzeństwo i wywołać konflikt.

            Tak indoktrynowani dorośli nadal tkwią w swoich dziecięcych rolach. Nadal przede wszystkim są dziećmi swoich rodziców a ich życiową misją jest spełnianie oczekiwań rodziców. Czasem nawet wydaje im się, że robią coś dla siebie, a w rzeczywistości robią to, aby zadowolić mamę i tatę. Zawsze jednak próbują  racjonalizować: „chcieli mojego dobra, zrobili wszystko co mogli, postępowali najlepiej jak umieli”.

            Paraliżuje cię strach przed gniewem rodziców i strach przed swoim gniewem na nich? Sądzisz, że nie wolno ci się na nich gniewać i nie wolno ci mieć do nich żalu?

Mylisz się, jeśli tak myślisz!

Jerzy Krzysica


20160730-DSC_1333

 

 

 

IDZIE OLA DO PRZEDSZKOLA

Przychodzi taki moment w życiu dziecka, kiedy staje się ono poważnym przedszkolakiem. Zadajemy sobie wtedy pytanie – jak sobie poradzi, jak będzie zachowywać się wśród innych dzieci?

Zastanówmy się więc, jak przebiega rozwój dziecka w tym okresie.

Dziecko w wieku przedszkolnym staje się sprawne, komunikatywne i towarzyskie. Podstawowe zadania rozwojowe w tym wieku to:

  • opanowanie własnego ciała w zakresie poruszania się i ruchów precyzyjnych
  • poznawanie najbliższego otoczenia i odkrywanie zasad i reguł rządzących światem społecznym
  • nauka nawiązywania relacji rówieśniczych oraz nauka wspólnej zabawy z innymi dziećmi
  • kontrolowanie własnych zachowań  i nauka wyrażania emocji w spoób akceptowalny społecznie.

Już od drugiego roku życia maluch szybko biega, skacze i może nauczyć się jeździć na rowerku biegowym. Co prawda nie musimy ciągle prowadzić dziecka za rączkę, jednak dwulatek często wymaga wsparcia w trudniejszych sytuacjach. Z trzylatkierm jest inaczej. Pewnie biega i wspina się na przeszkody, zaczyna zdawac sobie sprawę z niebezpieczeństw i zagrożeń. Zwykle więc  na placu zabaw wystarcza uważna obserwacja. Jednak opiekun przedszkolaka musi zadbać o swoją kondycję, bo wciąż trzeba być gotowym do szybkiego biegu na krótkim dystansie i nagłych interwencji. Trzylatek powinien osiagnąć stabilność w zakresie potrzeb fizjologicznych i umieć je sygnalizować. Bardzo wyraźnie rośnie precyzja ruchów dziecka i dlatego dzieci mogą malować, rysować, zbierać małe kamyczki i łapać paluszkami mrówki.

Nie wszystkie dzieci rozwijają się w takim samym tempie. Opóźnienia w opanowaniu różnych umiejętności zwykle są spowodowane:

  • ograniczaniem aktywności dziecka i wyręczaniem go w różnych czynnościach
  • niecierpliwym reagowaniem na niezręczność dziecka
  • brakiem wsparcia dziecka w nauce umiejętności i karaniem za nieudane samodzielne próby
  • niewłaściwym do wieku rozwojowego i możliwości dziecka doborem zabawek
  • zakorzenianiem dziecku negatywnych przekonań co do własnych możliwości – nie rób tego, bo nie umiesz, zostaw, bo zepsujesz, nie biegnij, bo upadniesz, jesteś za mały, nie uda ci się.

Dziecko w wieku przedszkolnym dośc sprawnie posługuje się mową. To ważna umiejętność społeczna. Pojedynczymi słowami zaczyna posługiwać sie już w drugim roku zycia. Przy właściwym wsparciu i zachęcaniu mowa rozwija się szybko i trzylatek powinien mówić prostymi zdaniami i posługiwać się poprawnie podstawowymi regułami gramatycznymi. Dzieci uczą się mowy przez naśladownictwo. Dlatego tak ważne są właściwe wzorce językowe, częste mówienie do dzieci i rozsądne korygowanie błędów.

A jeśli dziecko nie mówi lub mowa rozwija się bardzo powoli?

Najczęściej przyczyną opóźnienia w posługiwaniu się językiem jest to, że dziecko nie ma możliwości używania słów. Kochające mamy domyślają się, czego dziecko chce i zaspokajają te potrzeby, zanim maluch otworzy buzię. Trudno spodzewać się, że w takiej sytuacji maluszek domyśli się, że również może mówić tak, jak mama i tata. Warto również pamiętać, że to dziecko powinno uczyć się mowy od dorosłych, a nie dorośli do dzieci. Mówmy więc do dzieci „normalnym” językiem, nie infantylizujmy mowy.

Już u dwulatka zachodzą zasadnicze zmiany w sposobie myślenia. Pojawia się tak zwane myślenie symboliczne, najwyraźniej widoczne podczas zabawy. Na przykład wtedy, gdy dziecko karmi misia nieistniejącą zupką, podawaną na nieistniejącej łyżeczce. Dzieci zaczynają kojarzyć różne fakty i potrafią wyciągać wnioski. Trzylatki chętnie więc bawią się w zabawy polegające na udawaniu i zabawy polegające na odgrywaniu róznych ról. W zabawie świadomie udają więc lekarzy zprzedawców, mechaników, a także własne mamusie i tatusiów. Spontanicznie też we wszystkim naśladują inne dzieci.

Przedszkolaki szybko rozwijają się emocjonalnie. Uczą się nazywać emocje. Wiedzą, co to radość, szczęście, smutek, złość czy strach. Zaczynają zauważać związek pomiędzy emocjami a wydarzeniami, które je wywołują. Poznają społeczne reguły wyrażania emocji. Opowiadają swoje sny i potrafią odróżnic je od rzeczywistości. Dobrze oreintują się w relacjach między ludźmi i odczytuja emocje. Wiedzą kogo lubię, a kogo nie.

W okresie przedszkolnym dziecko opanowuje podstawy zachowań społecznych i współżycia w grupie. Dlatego tak ważny jest w tym okresie kontakt z rówieśnikami. Ok. 3 roku życia dzieci są gotowe do wspólnej zabawy z innymi dziećmi. Już nie tylko bawią się obok innych dzieci, ale również chcą sie bawić z nimi. Coraz ważniejsze są koleżanki i koledzy z przedszkola. Trzylatki zawierają pierwsze przyjaźnie i prowadzą bogate życie towarzyskie. Oczywiście dzieci wciąż są bardzo przywiązane do rodziców, ale gdy czują się bezpiecznie, są odważne i samodzielne w poznawaniu świata i ludzi.

U dwulatków pojawiają się zachowania „buntownicze”. Czasem więc dziecko ma napady złości i gniewu, marudzi, nie wykonuje poleceń. To normalne w tym wieku. Nie należy nadmiernie tłumić buntu ale też nie wolno mu zbytnio ulegać. Bunt dwulatków jest zgodny z normą i bardzo ważny dla dalszego rozwoju dziecka. Okres buntu to czas, który służy dziecku budowaniu własnej niezależności, tożsamości, jest nauką podejmowania decyzji i poznawania granic. Pamiętajmy, że dziecko w wieku przedszkolnym nie kwestionuje zasad moralnych, jednak czasami ma trudności z ich przestrzeganiem. Uczy się dopiero odróżniać, co jest dobre a co złe. Nie rozumie pojęcia własności i w związku z tym trudno mu zrozumieć, dlaczego nie może zabierać zabawek innych dzieci. Nie potrafi czekać. Wszystko musi być „już”. Żyje „tu i teraz”.

W sprzyjającym środowisku dzieci szybko rozwijają się intelektualnie. Najlepszych efektów można spodziewać się wtedy, gdy opiekunowie zapewniają dziecku stymulujące otoczenie, właściwe zabawki, odpowiadają na pytania i je zadają, mówią do dzieci bogatym językiem, unikają przesadnej kontroli i restrykcji oraz dają dziecku możliwość samodzielnego poznawania świat a, czasem również popełniania błędów.

I najważniejsze. Rodzice najmocniej wspierają swoich małych podopiecznych wtedy, gdy mają pozytywne oczekiwania wobec własnych dzieci. Gdy wierzą, że ich dzieci są mądre, zdolne i będą się szybko i pięknie rozwijać.

Jerzy Krzysica


Twoje życieOKO W OKO Z PSYCHOPATĄ czyli doktor Jekyll i pan Hyde

            Na ekranie psychopatę rozpoznajemy bezbłędnie. Charakterystyczny wyraz twarzy, odbiegające od normy zachowania, specyficzny sposób mówienia i gesty mówią nam wszystko o negatywnej filmowej postaci. W życiu, niestety, jest zupełnie inaczej.

            Podobno w korporacjach jest więcej psychopatów niż w więzieniach. Chyba jeszcze więcej znajdziemy ich w zwykłych, „normalnych” rodzinach. Psychopaci są wśród nas. W pracy, w domu, w sąsiedztwie. Nie mordują, nie detonują ładunków wybuchowych, nie wjeżdżają w tłum ciężarówkami. Jednak niszczą i dewastują swoje najbliższe środowisko, rodzinę, zespół. Nie mają poczucia winy, gdy zrobią coś nieetycznego. Działają bezwzględnie, obsesyjnie skupieni na swoich egoistycznych celach. Są pewni siebie, odnoszą sukcesy, bez zmrużenia oka krzywdząc ludzi wokół siebie. Nawet tych najbliższych.

            Wielu psychopatów osiągnęło mistrzostwo w maskowaniu się. Bywają dowcipni i elokwentni. Potrafią być czarujący w towarzystwie. Czasem imponują wyjątkową wiedzą. Łatwo jednak zauważyć ich charakterystyczny egocentryzm. Mają wybujałe mniemanie o sobie i swoich możliwościach, bywają aroganccy i zarozumiali, z lekceważeniem traktują innych ludzi i ich osiągnięcia. Świat musi kręcić się wokół nich.

            Ludzie o psychopatycznej osobowości mają silną potrzebę domiancji, której nie potrafią opanować. Ich mechanizmy kontroli zachowania są słabe i dlatego, w razie niepowodzenia szybko się niecierpliwią, stają się drażliwi, poirytowani i sfrustrowani. Są agresywni i impulsywni, z trudem panują nad emocjami. Nie są w stanie oprzeć się pokusom. Ich emocje są płytkie a sfera głębszych uczuć jest ograniczona. Wyraźnie czuje się chłód emocjonalny i brak empatii.

            Charakterystyczna jest także silna potrzeba ekscytacji i silnej stymulacji, co przejawia się w podejmowaniu ryzyka. Jeśli poziom emocji jest zbyt mały, łatwo się nudzą, porzucają niedokończone sprawy. Nie podejmują się zadań, które uważają za nieciekawe albo rutynowe. Są nieodpowiedzialni, uchylają się od podejmowania poważnych decyzji, nie chcą ponosić konsekwencji swojego postępowania, a tym bardziej swoich błędów.

            Psychopaci kłamią z wielką łatwością. Kłamstwo jest dla nich jak oddychanie. Przyłapani nie są zmieszani ani zakłopotani – wypierają się wszystkiego, zmieniają wersje lub przekręcają fakty. Często opowiadają sprzeczne historie, bo zapominają, co nakłamali. Pamięć psychopaty jest selektywna i zwykle obejmuje to, co służy jego celom i jest dla niego wygodne.

            Mają obsesję na punkcie posiadania i czerpią przyjemność z przywłaszczania sobie i zabierania innym. Co ciekawe, do swojego „dobytku“ zaliczają również żony, dzieci i przyjaciół. Wielu psychopatów obdarza większym przywiązaniem przedmioty niż ludzi.

            Psychopaci uwielbiają być podziwiani i rozkoszują się pochlebstwami. Żywią się podziwem innych i muszą mieć wokół siebie ludzi, którzy będą ich podziwiać i wzmacniać poczucie ich wartości. Potrzebują więc partnerów, przyjaciół i towarzystwa. Wszyscy mają być publicznością, która podziwia i zachwyca się ich osiągnięciami. Mają też szczególny talent do wynajdywania opiekuńczych, troskliwych i wrażliwych kobiet. Ich strategią jest wtedy udawanie bezbronnego „jak dziecko”, skrzywdzonego przez ludzi i „niesprawiedliwy świat“.

            Bliskie i długotrwałe relacje z ludźmi o psychopatycznych skłonnościach  są szkodliwe i wyniszczające. Wydostanie się z tego układu jest zawsze lepsze niż próba przetrwania w destrukcyjnej relacji. Za trwanie płaci się wysoką cenę. Jeśli odejdziesz od psychopaty, możesz spodziewać się otwartej agresji albo próby utrudniania ci życia i zrujnowania twojej reputacji przez rozpowszechnianie kłamstw i oszczerstw. Ale to i tak będzie bez porównania lepsze niż życie w związku z psychopatą. Z nim nie można negocjować ani „układać się”. Każdy gest dobrej woli zostanie odebrany jako słabość i wykorzystany przeciwko tobie. Masz bowiem do czynienia z kimś, kto nie ma  ani wyrzutów sumienia ani poczucia winy.

            Psychopata nie prosi, nie przekonuje, nie  chce ugody, porozumienia ani kompromisu. Zawsze ma być tak, jak on chce. Usiłuje osiągnąć swoje cele przez manipulację, szantaż, groźby, zastraszanie, stawianie przed faktami dokonanymi na zasadzie „i co mi zrobisz?“. Jeśli trzeba – użyje pochlebstwa, będzie wzbudzał litość i robił z siebie ofiarę. Będzie kłamał, obiecywał i przepraszał, a gdy się odwrócisz – wbije ci nóż w plecy.

            Nie daj się zwieść. Gdy mu uwierzysz a twoja czujność osłabnie, psychopata chwyci cię za gardło. Tacy ludzie uwielbiają mieć władzę i kontrolę nad innymi a jednocześnie mają do nich pogardliwy i chłodny stosunek. Cynicznie manipulują ludźmi i deprecjonują ich osiągnięcia i opinie.

            I jeszcze jedno. Zawsze polegaj na własnej ocenie.  Twoi znajomi, ludzie, którzy znają psychopatę z relacji towarzyskich a nawet twoi bliscy mogą cię bowiem przekonywać, że pan Hyde to „bardzo miły i inteligentny człowiek”.

Jerzy Krzysica


nie chcę, ale muszęNIE CHCĘ, ALE MUSZĘ czyli o potrzebach psychicznych
 
Potrzeby psychiczne dla nowoczesnej psychologii zawsze były istotnym tematem. Zajmował się nimi twórca psychoanalizy, Zygmunt Freud. Badali je behawioryści i psycholodzy humanistyczni.
Powstało również wiele teorii na ten temat. Obecnie są one powszechnie krytykowane z powodu ich dogmatyczności i sztywności. W dzisiejszym, skomplikowanym świecie żadna teoria się nie sprawdza w całości. Zbyt wiele czynników wpływa na kierunek i siłę aktywności człowieka. Zamiast teorii, lepiej więc poznać poszczególne mechanizmy, które kierują procesami psychicznymi i zachowaniem człowieka.
 
Co sprawia, że podążamy w jakimś kierunku? Co daje nam siłę i motywację? Co powoduje, że czasami działamy wbrew sobie? Dlaczego czasem nie chcę, ale muszę?
 
Odpowiedzialne za to są potrzeby psychiczne. Można powiedzieć, że jest to stan napięcia psychicznego, wymagający rozładowania. Czasem potrzeba domaga się zaspokojenia mimo woli człowieka, a nawet wbrew jego woli i mimo zdecydowanego sprzeciwu. Taka jest siła natury.
Jeśli potrzeba nie jest zaspokojona, stan napięcia powoduje złość, drażliwość a nawet depresję.
 
Skąd biorą się potrzeby?
Część z nich jest konsekwencją zmian fizjologicznych. Niektóre są „nabyte”, często w okresie wczesnego dzieciństwa. Te właśnie wykazują największą trwałość i silną tendencję do zaspokajania. Także w życiu dorosłym. Część potrzeb pojawia się jako reakcja na zewnętrzne bodźce. Na przykład potrzeba dominowania wywoływana jest przez zachowanie uległe, lękliwe i podporządkowujące innych osób. Potrzeba agresywności zainicjowana może być atakiem słownym innej osoby a także jako reakcja na karę lub zachowania dominujące innych. Potrzeba opiekowania się kimś uwidacznia się w obecności osób bezradnych, słabych oraz istot potrzebujących pomocy i opieki. Zwykle potrzeby łączą się w grupy tak, że jedna potrzeba jest dominująca, a inne są podporządkowane i wspierają realizację potrzeby głównej. Np. potrzeba agresywności łączy się z potrzebą dominowania.
 
To że mamy potrzeby jest normalne i naturalne. Właśnie dzięki zaspokajaniu potrzeb realizujemy plany i marzenia, osiągamy sukcesy i odczuwamy zadowolenie z życia.
 
Czasem jednak potrzeby stają się destrukcyjne a Ich zaspokajanie zaburza normalne życie.
Tak działają potrzeby neurotyczne. Człowiek odczuwa przymus, wykazuje przesadę w zaspokajaniu takich potrzeb i jest w tym bezkrytyczny. Nie zna umiaru, nie liczy się z negatywnymi konsekwencjami, zatraca poczucie rzeczywistości.
Zaspokajanie neurotycznych potrzeb odbywa się ze szkodą dla innych aspektów życia.
 
To właśnie potrzeby o charakterze neurotycznym sprawiają, że nowego znaczenia nabiera sformułowanie „nie chcę, ale muszę”.
 
Jerzy Krzysica

wojna światówWOJNA ŚWIATÓW, czyli jak rozmawiać z nastolatkiem
            Dojrzewanie teoretycznie rozpoczyna się około 12 roku życia a kończy około 21. Współcześnie jednak można zauważyć tendencję do wydłużania się tego okresu. Dojrzewanie zaczyna się wcześniej (ok. 10roku życia dziecka) i kończy później. Czasem dużo później.
            Efektem końcowym dojrzewania powinna być gotowość młodego człowieka do efektywnego prowadzenia samodzielnego, niezależnego i satysfakcjonującego życia. Powinien umieć być partnerem życiowym, odpowiedzialnym pracownikiem i dobrym rodzicem.
            Chciałoby się powiedzieć – tylko tyle i aż tyle! Nie można zostać dorosłym nie będąc wcześniej dojrzewającym nastolatkiem. Tak jak nie da się być rodzicem dorosłego dziecka, jeśli wcześniej, jako rodzic nie przejdzie się przez dojrzewanie swojego dziecka.
            Jak więc być rodzicem nastolatka? Jak z nim rozmawiać aby codzienność nie przerodziła się w nieustającą „wojnę światów”, w której nie ma zwycięzców.
Zasada pierwsza
Dojrzewanie ma swoje prawa i nikt i nic tego nie zmieni. Szczególnie zaś postawy nastolatka nie zmieni Twoje marudzenie, narzekanie, obwinianie, moralizowanie i opowieści „ja w twoim wieku”. Pewnie już zapomniałeś, w „jego wieku” byłeś dokładnie taki sam.
 
Zasada druga
Nie oczekuj, że to Twoje nastoletnie dziecko rozwiąże problem, naprawi sytuację, uzdrowi atmosferę w domu i zmieni się tak, żebyś był zadowolony. Nie oczekuj, że weźmie na siebie odpowiedzialność za zmiany. To Ty jesteś rodzicem. To Ty musisz być mądrzejszy. To Ty musisz rozumieć swoje dziecko i Ty musisz mu pomóc. Nie oczekuj, że Twoje dziecko będzie myślało i zachowywało się tak, jak Ty. To nie jest możliwe, bo Ty jesteś dorosły, a Twoje dziecko jeszcze nie. Ty masz wiedzę, umiejętności i doświadczenie życiowe, które Twoje dziecko dopiero zdobywa.
 
Zasada trzecia
Rozmawiaj ze swoim nastoletnim dzieckiem nawet wtedy, gdy jest niegrzeczne, aroganckie, nieposłuszne, kłótliwe, zbuntowane, niecierpliwe i sfrustrowane. Zachowaj spokój i cierpliwość nawet wtedy, gdy czujesz, że jesteś u kresu wytrzymałości.
 
Zasada czwarta
Teraz, w trudnym okresie dojrzewania Twojego dziecka zbierasz owoce swojej pracy wychowawczej. Jeśli wcześniej, jako rodzic popełniłeś błędy, nie miałeś dość czasu i cierpliwości, to teraz przekonasz się o tym w bardzo bolesny sposób. Jeśli jako rodzic zrobiłeś wszystko, co w Twojej mocy i stałeś się najlepszym przyjacielem swojego dziecka, to mimo typowych dla okresu dojrzewania problemów i nieporozumień będziesz miał wiele powodów do satysfakcji. Tak to jest, że w wychowaniu nic nie dzieje się bez powodu i nic nie pozostaje bez konsekwencji.
 
            Dojrzewanie jest trudne i wyczerpujące. Najważniejszym zadaniem młodego człowieka w tym okresie jest zbudowanie nowej tożsamości. Przestaje być dziewczynką lub chłopcem ale nie staje się przez to automatycznie kobietą ani mężczyzną. Powoli wchodzi w nowy świat. Nie jest jeszcze tak odpowiedzialny, przewidywalny ani zorganizowany jak dorosły ale oczekuje, że mimo wszystko będzie traktowany jak dorosły.
 
            Dojrzewanie to ciągły lęk przed ocenianiem. Obawa przed oceną rodziców, nauczycieli, rówieśników powoduje duże napięcie i stres. Niestety młodym ludziom brakuje jeszcze odporności i stabilności emocjonalnej. Nie zawsze też potrafią zachować się zgodnie z normą i społecznymi oczekiwaniami. To przecież czas gromadzenia doświadczeń.
            Dojrzewanie to okres buntu. Bunt nastolatka jest konieczny dla zbudowania przez niego własnej tożsamości i osiągnięcia poczucia autonomii. Problem polega na tym, że bunt nastolatka wywołuje lęk u rodziców, którzy dotkliwie przeżywają utratę kontroli nad dzieckiem i wydaje im się, że tracą również swój autorytet.
            Dojrzewanie to okres konfliktów nastolatka z rodzicami. A co może być powodem konfliktu, nieporozumienia? Absolutnie wszystko.
Bo okres dojrzewania to inny świat.
Jerzy Krzysica

DSCF4111BĄDŹ PRZYJACIELEM SWOJEGO DZIECKA 
czyli wychowanie pozytywne
 
            Gdy rodzice przychodzą po radę i pytają, co zrobić, gdy zachowanie dziecka jest niewłaściwe, proszę ich, aby zadali sobie pytanie: dlaczego? Dlaczego dziecko zachowuje się w taki sposób?
 
            Zachowanie dziecka jest bowiem odzwierciedleniem zachowań i stanów emocjonalnych rodziców oraz stosowanych przez nich metod wychowawczych. Jest także reakcją na bodźce płynące ze środowiska, w którym dziecko się wychowuje.
 
            Przez kilka ostatnich stuleci stworzono tak wiele teorii pedagogicznych, że historia wychowania stała się  zmorą studentów kierunków pedagogicznych. Poradników na temat wychowania dzieci powstało tak wiele, że dawno już nie wiadomo, które są rzeczywiście wartościowe. Rodzice i wychowawcy coraz częściej zadają sobie pytanie: co jest skuteczne w wychowaniu? Jak postępować, by wychowanie dawało pozytywne rezultaty? W pedagogice, paradoksalnie, wraz z jej rozwojem jest coraz więcej wątpliwości i dylematów.
 
            A może, na codzienne potrzeby, warto wszystko uprościć i sprowadzić do kilku reguł, które zawsze się sprawdzają? Może wszystko okaże się łatwiejsze? Może więc sprawdzi się „pozytywne wychowanie”, które według mnie zawiera się w pięciu podstawowych zasadach? „Wychowanie pozytywne” to właściwie „filozofia” traktowania dziecka. Jest ona  efektem mojej ponad trzydziestoletniej praktyki pedagogicznej. Sprawdza się bez względu na wiek dziecka. Co więcej, wyjątkowo skuteczna okazała się również w pracy z całkiem dorosłymi podopiecznymi. Zasady „pozytywnego wychowania” są łatwe do zapamiętania, lecz stosowanie ich nie zawsze jest proste. Nie opierają się na kompetencjach pedagogicznych lecz na miłości, życzliwości, cierpliwości i uświadomieniu sobie, że nasze dziecko jest nasze na całe życie i że my, jako rodzice jesteśmy dla niego najbliższymi ludźmi. I że najgorszą rzeczą, która może spotkać rodzica jest utrata zaufania własnego dziecka.
 
            Być może słowa te komuś pomogą. Być może skłonią do refleksji a może po prostu utwierdzą w przekonaniu, że postępuje OK.
Oto 5 zasad pozytywnego wychowania
  1. Pozytywne emocje. Bądź przyjacielem swojego dziecka. niech w waszych relacjach zawsze będzie obecna miłość, przyjaźń i wzajemne zaufanie. Pozytywne emocje są pochodną pozytywnych relacji. Daj dziecku  poczucie pewności i bezpieczeństwa.  Odwdzięczy się miłością, zaufaniem i stabilnością emocji. Nawet w trudnych momentach nie zwątpi w ciebie. Nie handluj swoją miłością i nie stawiaj warunków. Nie upatruj doraźnych korzyści. Twoja miłość będzie procentować w przyszłości, również wtedy, gdy dziecko będzie już dorosłym człowiekiem. Nie wątpię, że jako rodzic kochasz swoje dziecko, ale czy lubisz jego towarzystwo? Lubisz spędzać z nim czas i potrafisz się tym cieszyć?
  2. Pozytywne nauczanie. Wskazuj dziecku zachowanie pożądane, podawaj pozytywne przykłady, mów czego oczekujesz. Nie koncentruj się na negatywnych zachowaniach i złych przykładach. Od uwag i wskazywania błędów dziecko nie robi się mądrzejsze. Krytyka nie zwiększa jego możliwości, wiedzy ani umiejętności. W dobrym stanie psychicznym dziecko szybciej i łatwiej się uczy, lepiej zapamiętuje a nauka sprawia mu przyjemność. Wspieraj dziecko a nie wzbudzaj w nim poczucia winy, wstydu i upokorzenia. Bądź nauczycielem a nie sędzią.
  3. Pozytywne wzmocnienia. Nagroda jest zawsze bardziej skuteczna niż kara. Kara zniechęca i wywołuje opór. Działa wyłącznie doraźnie a stosowana przez dłuższy czas przestaje działać. Dziecko szybko nauczy się postępować w taki sposób, żebyś nie dowiedział się o jego błędach i niewłaściwych zachowaniach. Nagroda zaś bezpośrednio wzmacnia i utrwala nagradzane zachowanie. Informuje też, że postępowanie było właściwe, wyraźnie wpływa na aktywność i kreatywność. Nagroda umacnia poczucie własnej wartości i godności i kształtuje pozytywne więzi między rodzicami a dziećmi. Najkorzystniejsze wychowawczo są nagrody o charakterze społecznym, bo materialne szybko się dewaluują, przestają być nagrodą a stają się oczekiwanym wynagrodzeniem.
  4. Pozytywna komunikacja. Nieświadomie używamy agresywnych, dezaprobujących komunikatów. Najczęściej jest to  obwinianie i oskarżanie (ty nigdy…, ty zawsze…, to przez ciebie…), przezywanie  (ty kretynie…, zachowujesz się głupio…), straszenie (jeśli nie będziesz…), rozkazywanie (natychmiast…, musisz…, pośpiesz się…), zakazywanie (nie  rób tego, nie wracaj za późno…), ostrzeżenia (uważaj…, bo…), postawa męczennika (ja dla ciebie wszystko…), porównania (czemu nie jesteś, jak…,), proroctwa (jeśli tak dalej będziesz robił, to…). Powszechne jest prawienie morałów, przerywanie wypowiedzi, ignorowanie. Czy chciałbyś, żeby ktoś tak mówił do ciebie? Z pewnością, nie! Mów więc do dziecka tak, żeby chciało cię słuchać i z tobą rozmawiać.
  5. Pozytywne oczekiwania. Uwierz, że twoje dziecko jest dobre, mądre i zdolne. Mów i okazuj mu to. To nie jest psychologiczne gadanie o pozytywnym myśleniu i samospełniającym się proroctwie. Wyjaśnienie zależności jest bardzo proste i logiczne. Jeśli wierzysz w możliwości swojego dziecka, to świadomie i nieświadomie będziesz mu pomagać w rozwoju. Będziesz tworzyć takie sytuacje i takie środowisko, które będzie sprzyjało nauce i wykorzystaniu potencjału. Będziesz wspierać własne dziecko, bo będziesz przekonany, że warto!
Czy „pozytywne wychowanie” jest skuteczne? – zawsze!
Czy „pozytywne wychowanie” jest łatwe? – spróbuj!
Czy warto stosować „pozytywne wychowanie”? – oczywiście, jeśli chcesz być przyjacielem swojego dziecka…
 
Jerzy Krzysica

DSCF3869 - KopiaDOBRY RODZIC czyli kto?

Lubimy myśleć o sobie pozytywnie. Zwykle uważamy, że jesteśmy bardziej inteligentni i bardziej uczciwi niż inni, że znamy się lepiej na sporcie i polityce. Niestety fakty nie zawsze to potwierdzają i często zestawienie słów z czynami nie wypada korzystnie.

                Ta zasada dotyczy również naszych kompetencji wychowawczych. To my jesteśmy wyrocznią w sprawach wychowania! To my wiemy, kiedy karać i kiedy nagradzać! Jeśli zachowanie naszych dzieci nie potwierdza naszego pedagogicznego talentu, tym gorzej dla nich! My wciąż jesteśmy najlepszymi rodzicami! Tylko dzieci jeszcze się nie zorientowały…

                Jako rodzice kształtujemy  osobowość naszych dzieci. Jeśli jednak popełnimy błędy, to możemy również tę osobowości wypaczyć. To do naszych zadań, oprócz opieki i pielęgnacji dziecka, należy jego socjalizacja czyli wprowadzanie w świat społeczny. To od nas ma się nauczyć norm i przy naszej pomocy zbudować swój system wartości. To my przygotowujemy dzieci do pełnienia ról społecznych w przyszłości.

                Żeby to się dokonało z pożytkiem dla dziecka i żebyśmy mogli cieszyć się z dobrze wykonanej pedagogicznej roboty, trzeba zweryfikować swoją postawę rodzicielską. Postawa rodzicielska to trwała tendencja do zachowania się w określony sposób wobec dziecka. Postawę rodzicielską widać w sposobie postępowania rodzica z dzieckiem a także przejawia się ona w ocenach i poglądach w kwestiach wychowawczych.

                W dużym uproszczeniu możemy podzielić rodzicielskie postawy na pozytywne i negatywne.

Postawy pozytywne

  1. Postawa akceptacji. Rodzic akceptuje dziecko takim, jakie ono jest. Jest wrażliwy na potrzeby, troski, problemy i pragnienia dziecka a kontakt z dzieckiem jest dla rodzica przyjemny i daje mu uczucie satysfakcji. Rodzic akceptujący daje dziecku poczucie, że jest bezpieczne i kochane i że znajdzie wsparcie w różnych trudnych i lękowych sytuacjach. Uczy dziecko ufności do ludzi i świata, zachęca do nawiązywania różnorodnych, otwartych, spontanicznych relacji i zachęca do  wyrażania swoich potrzeb.
  2. Postawa autonomii. Rodzic zdaje sobie sprawę, że dziecko w miarę rozwoju potrzebuje coraz więcej autonomii i możliwości samodzielnego podejmowania różnych decyzji. Rodzic prezentujący postawę autonomii elastycznie dostosowuje się do zmieniających się potrzeb rozwojowych dziecka. Rozumie zwiększającą się potrzebę „prywatności” dziecka, poszukiwania „własnych dróg”. Otwarcie wyraża aprobatę dla prób samodzielnego rozwiązywania własnych problemów przez dziecko a sam jest gotów służyć mu życzliwą radą i pomocą. Potrafi kreować partnerskie relacje z dzieckiem mimo różnicy wieku, pozycji, wiedzy i doświadczenia. Z szacunkiem podchodzi do poglądów dziecka, nawet jeśli nie akceptuje ich w pełni.

Postawy negatywne

  1. Postawa odrzucenia. Rodzic nie odczuwa przyjemności i satysfakcji w kontaktach z dzieckiem. Jest chłodny i unika bliskości. Nie potrafi odczytać potrzeb emocjonalnych dziecka i nie rozumie ich. Ogranicza się do zaspokojenia potrzeb materialnych, w przekonaniu, że na tym polega rodzicielstwo.
  2. Postawa nadmiernie wymagająca. Rodzic uważa się za autorytet we wszystkich sprawach. Bezwzględnie egzekwuje wykonywanie poleceń, wydaje wiele nakazów, zakazów, nie toleruje krytyki i sprzeciwu. Nie liczy się z możliwościami dziecka i nie uwzględnia ich podczas oceny wykonanych zadań. Bardzo surowo ocenia dziecko i jego zachowanie. Nie rozumie potrzeby autonomii, i samodzielności dziecka.
  3. Postawa nadmiernie ochraniająca. Rodzic nadmiernie troszczy się o dziecko i ingeruje w jego sprawy. Próby zdobycia autonomii są odbierane z lękiem i najczęściej tłumione. Rodzic przesadnie troszczy się również o przyszłość dziecka. Nie wierzy, że może ono dać sobie radę bez jego wsparcia, pomocy. Chce zawsze być blisko i nie rozumie, że to właśnie przesadne zaangażowanie jest najczęstszym powodem konfliktów i buntu młodego człowieka.
  4. Postawa niekonsekwentna. Zachowanie rodzica w kontaktach z dzieckiem jest zmienne, zależne od nastroju i aktualnego samopoczucia. Ten „wewnętrzny” stan decyduje to postawie,  jaką postawę rodzic aktualnie przyjmuje wobec swojej pociechy. Czasem angażuje się w sprawy dziecka, jest akceptujący i rozumiejący potrzebę autonomii a czasem nadmiernie ingeruje, jest nerwowy, impulsywny. Dziecko nigdy nie wie, czego się spodziewać – czy wsparcia, zrozumienia i ciepła, czy ograniczeń, kar i wybuchów negatywnych emocji.

                Rzecz jasna „w naturze” opisane poniżej postawy rzadko występują „w czystej postaci”. W praktyce najczęściej będziemy mieli do czynienia z połączonymi elementami różnych postaw, tworzącymi swoisty, niepowtarzalny konglomerat.

Jednak bez względu na to, która postawa najlepiej nas charakteryzuje, jedno jest pewne: Powołanie rodzicielskie nie polega na posiadaniu dzieci, ale na tym, że się jest mamą albo tatą.

Jerzy Krzysica


sriwp esj

 
UMIEJĘTNOŚCI SPOŁECZNE
Jak zwiększyć osobistą skuteczność?

Wiele się ostatnio mówi o kompetencjach społecznych. Nazywane są również umiejętnościami osobistymi lub interpersonalnymi albo kompetencjami miękkimi.  Ich obecność lub brak można stwierdzić, gdy oceniamy skuteczność człowieka w dłuższym czasie. Czy realizuje swoje cele? Jeśli nie, to przyczyną może być właśnie brak umiejętności społecznych.

Co to są umiejętności społeczne?

Najogólniej mówiąc to takie umiejętności, dzięki którym osiągamy zamierzone cele w relacjach z innymi ludźmi. Wiemy co, jak i kiedy należy zrobić. Potrafimy to zrobić możliwie szybko i łatwo. Wiemy też, dlaczego nasze działania odnoszą pożądany skutek. 

Po co nam umiejętności społeczne?

Przydają się w kontaktach osobistych , prywatnych i zawodowych. Pozwalają na tworzenie i utrzymywanie satysfakcjonujących relacji z ludźmi a także podnoszą satysfakcję i trwałości związków małżeńskich. Sprawiają, że człowiek jest lubiany. Powodują lepsze samopoczucie i niekiedy zmniejszają stres. Ułatwiają przystosowanie się do nowych warunków.

Do czego przydają się w pracy?

Co prawda umiejętności społeczne bywają często niewymierne i trudne do precyzyjnego oszacowania, to niewątpliwie są kluczowym elementem kompetencji zawodowych. Ułatwiają poszukiwanie pracy, utrzymanie konkurencyjnej przewagi nad innymi pracownikami i pozwalają odnieść zawodowy sukces. Bez nich nie awansujemy i nie zrobimy kariery. Pracę dostaje się z powodu kompetencji zawodowych a traci z powodu braku kompetencji społecznych. Dzięki nim można też zostać liderem i wpływać na decyzje.

Jakie są podstawowe umiejętności społeczne?

Jest ich wiele, jednak najważniejsze to:

  1. komunikacja interpersonalna czyli sprawne posługiwanie się komunikatami werbalnymi i pozawerbalnymi, aktywne słuchanie i świadomość barier utrudniających porozumienie,
  2. autoprezentacja rozumiana jako celowe kreowanie wizerunku, połączone z kontrolą wywieranego wrażenia,
  3. asertywność powiązana z pewnością siebie i znajomością własnych granic,
  4. empatia czyli rozumienie uczuć i emocji innych z jednoczesny racjonalnym zarządzaniem własnymi emocjami i uczuciami,
  5. rozwiązywanie konfliktów, prowadzenie skutecznych negocjacji i podejmowanie decyzji,
  6. umiejętność pracy w zespole i rozumienie procesów zachodzących w grupach i zespołach,
  7. umiejętność budowania przyjaznych, nastawionych na współpracę relacji z ludźmi,
  8. umiejętność etycznego stosowania technik i strategii wpływ społecznego.

Skąd się biorą kompetencje społeczne?

Kompetencje społeczne zawsze są nabyte, czyli wyuczone. Ich poziom zależy bezpośrednio od rodzaju i intensywności treningu.  Trening zaś może odbywać się w warunkach naturalnych lub podczas specjalistycznych szkoleń. Trzeba jednak pamiętać, że samo doświadczanie określonych sytuacji nie zapewnia zbudowania właściwych kompetencji gwarantujących skuteczne działanie w tej sytuacji. Również samo posiadanie wiedzy dotyczącej tych umiejętności nie zapewnia skutecznego działania. Bazą do budowy kompetencji są predyspozycje. Predyspozycje są wrodzone.

Jak podnosić poziom umiejętności społecznych?

Trzeba zacząć od diagnozy. Możesz dokonać jej samodzielnie lub poprosić specjalistę. Ustal, jakie umiejętności posiadasz, a jakich ci brakuje w związku z twoimi planami osobistymi lub zawodowymi? Oceń też realnie posiadaną „bazę” intelektualną i osobowościową. Na tym etapie potrzebna ci będzie otwartość na informację zwrotną, nawet wtedy gdy nie jest zgodna z twoimi oczekiwaniami. Diagnoza niezgodna z wyobrażeniami o sobie skutkuje obniżeniem samooceny, niedowierzaniem a nawet niechęcią w stosunku do osoby udzielającej informacji.

Gdzie się uczyć?

Z pewnością znajdziesz wiele ofert szkoleń. Niektóre z nich obiecują natychmiastowe rezultaty. Jednak na takich treningach można nauczyć się wyłącznie efektownych sztuczek, które nie mają wiele wspólnego z prawdziwymi, rzetelnymi umiejętnościami. Dają jedynie iluzję umiejętności ale nie przynoszą prawdziwych efektów. A przecież nie chodzi o efektowność lecz o efektywność.

Niestety nie ma łatwej drogi do rzetelnych umiejętności. Najpierw trzeba przyswoić wiedzę. To jednak nie wystarczy. Kształcenie umiejętności społecznych powinno obejmować oprócz zrozumienia i zapamiętania zasad również umiejętności praktycznego zastosowania nowo nabytej kompetencji w realnych warunkach, czyli poza salą szkoleniową. Następnie zaś uzyskanie wprawy, a później biegłości w swobodnym działaniu w sytuacjach nietypowych, czyli operatywne posługiwanie się umiejętnością. Ta nauka polega na przyswajaniu nowych sposobów reagowania i trwa dość długo . Jest to w pewnym zakresie zmiana tożsamości. Zmieniać się więc będzie również sposób postrzegania twojej osoby przez otoczenie.  To dodatkowa trudność. Przyda się więc wsparcie profesjonalisty lub życzliwej osoby aby przetrwać początkowy okres zmian. Konieczna też będzie konsekwencja i wytrwałość.

Kiedy mogę zacząć?

Osobistej efektywności uczysz się całe życie. Dobrze jednak, gdy podstawowe umiejętności społeczne masz już opanowane w wtedy, gdy wchodzisz w dorosłe życie. Są to bowiem kompetencje, które często przydają się w życiu bardziej niż szkolna i akademicka wiedza.

Jeśli chcesz się doskonalić zacznij już dziś! Zacznij od małej zmiany! Zrób pierwszy krok!

Jerzy Krzysica


piotrus-panMÓJ FACET MA SKRZYDŁA!

            Skrzydlaty chłopiec, Piotruś Pan jest wytworem literackiej wyobraźni. Ale czy tylko? Być może twój partner też ma skrzydła?

            Piotruś Pan to mężczyzna, który chce być chłopcem. Żądny przygód i zabawy marzyciel. Nie chce być dorosły, unika zobowiązań i odpowiedzialności. Nie angażuje się w poważne sprawy. Wiele zaczyna, niewiele kończy. Dużo obiecuje, rzadko obietnic dotrzymuje.  Chce być wiecznie młody i atrakcyjny, jest skupiony na sobie i swoich potrzebach.  Ciągle się spóźnia, przekłada spotkania, wciąż szuka zabawy i miłosnych przygód. Robi tylko to, co lubi, bo najważniejsze jest jego szczęście i dobre samopoczucie.

            Wieczny chłopiec fascynuje się ekstremalnymi sportami i nie wyobraża sobie życia bez najmodniejszych gadżetów. Najnowszy telefon, laptop, samochód? Tak, bez tego nie może żyć. I wciąż czuje potrzebę odpoczynku i odprężania się. Najlepiej w towarzystwie kolegów, przy piwie lub drinku. Przecież to mu się należy, przecież na to zasługuje!

            Piotruś Pan najczęściej wyrasta z chłopca, którego wychowała nadopiekuńcza mama. To ona wyręczał go we wszystkim, zdejmowała z niego odpowiedzialność, starała się, żeby ukochany synuś miał wszystko. Była pobłażliwa, tolerancyjna i dumna z syna. Mówiła mu, co jest dobre a co złe. To właśnie ona powie mu, którą kobietę ma wybrać na partnerkę w dorosłym życiu. Poświęciła się dla niego i uzależniła go od siebie. Stała się najważniejszą kobietą w jego życiu. To przy matce Piotruś Pan trwa emocjonalnie przez całe życie. To jej poglądy są dla niego normą  i punktem odniesienia przy podejmowaniu  decyzji. A co z ojcem? Albo nie było go fizycznie, albo był nieobecny psychicznie, wycofany z życia rodziny lub zdominowany przez matkę.

            Syndrom Piotrusia Pana może być konsekwencją stylu wychowania. Taki efekt daje izolowanie dzieci od trudności i problemów, nadmierna ochrona i wpajanie systemu wartości, wśród których najważniejsze to kariera, wygodne, pełne rozrywek życie, pieniądze i wesołe towarzystwo. Nie bez znaczenia jest też współcześnie lansowany model mężczyzny. Dzisiaj facet ma być jednocześnie silny i czuły, zdecydowany i wrażliwy, męski i mieć chłopięcą fantazję. Ma być supermenem i chłopcem. Brak jednolitych wzorców i sprzeczne oczekiwania powodują, że młodzi mężczyźni przedłużają sobie okres dojrzewania i odwlekają dorosłość.

            W Piotrusiu bardzo łatwo się zakochać. Jest zawsze duszą towarzystwa, jest zabawny, beztroski, ma duszę i fantazję nastolatka! Randki z nim są niezapomniane. Można na niego patrzeć, słuchać go i podziwiać. Daje prezenty, prawi komplementy.

            Żeby się w nim zakochać, wystarczy pięć minut! Ale żeby się odkochać wystarczy minuta! Zauroczenie kończy się w tedy, gdy pojawiają się obowiązki i gdy partnerka zaczyna wyrażać konkretne oczekiwania. Jeśli związek ma być okazją do dobrej zabawy, to OK. Jeśli jednak ma to być poważne małżeństwo, to usłyszysz, że „formalności zabijają prawdziwą miłość”. Jeśli marzysz o dzieciach, to „jeszcze za wcześnie”, jeśli myślisz o własnym mieszkaniu, to okaże się, że „trzeba korzystać z młodości a nie ciułać każdy grosz”. Piotruś Pan wiecznie ucieka od poważnych spraw i decyzji. Taka ucieczka może trwać wiecznie. Ucieczka w pracę, hobby, romans, towarzystwo. Ucieczka na mecz, do piwiarni, do garażu kolegi, który kupił nowy samochód. Byle dalej od żony, dzieci i problemów.

            Czasem stan ten trwa bardzo długo. Bo ona boi się, że zostanie sama i pozwala na taką sytuację. I żyją według schematu: on zajmuje się pracą i zabawą, ona – wszystkim innym. On używa życia, ona dba o dom, wychowuje dzieci i pilnuje fachowców, remontujących łazienkę. Mogą nawet być szczęśliwi. Pod warunkiem, że kobieta chce być matką bis dla swojego partnera i będzie opiekuńcza, pobłażliwa i niewymagająca. Oczywiście powinna być też atrakcyjna, zawsze zadowolona i zawsze chętna do zabawy.

            Wielu Piotrusiów odnosi sukcesy zawodowe. Jedni są zdolni i dobrze wykształceni. Praca jednak ma im służyć wyłącznie realizacji chłopięcych marzeń. Inni wciąż szukają swojej wymarzonej pracy. Jeśli już się do czegoś wezmą, to swoje obowiązki wykonują niechętnie, chyba, że w pracy świetnie się bawią i mają dobre towarzystwo.

            Skrzydlaty chłopiec bawi się w dorosłe życie. Bawi się kosztem innych. Najbardziej cierpią żony, partnerki i dzieci. Dziecko jest fajne! Można się nim pochwalić przed znajomymi, jest kumplem do zabawy. Kiedy jednak trzeba się zaangażować w opiekę i wychowanie, to zaczyna przeszkadzać. Wielu wiecznych chłopców „wypisuje się” wtedy z ojcostwa. Zostawiają partnerki z dziećmi, bo rodzicielstwo okazało się mało zabawne.

            Przemiana Piotrusia Pana w mężczyznę wymaga konfrontacji z rzeczywistością. Jednak on nie chce wiedzieć, że jego relacje ze światem i ludźmi nie są zdrowe. Żeby terapia była skuteczna, musi to zrozumieć i również chcieć zmiany. Musi też pozwolić, żebyś stawiała mu wymagania. Niczego nie osiągniesz na siłę. Nie zadziała presja, narzekanie, obwinianie, marudzenie. Chcesz z nim być? Musisz mu pomóc!

            Jednak i tobie ktoś musi pomóc. Ponieważ żyjąc z dorosłym nastolatkiem nabrałaś złych nawyków i wspierasz swojego partnera w byciu niedojrzałym. Jeśli twój facet ma skrzydła, nie obcinaj mu ich. Spraw tylko, żeby latał bliżej ziemi.

Jerzy Krzysica


dsc_4402IDZIE OLA DO PRZEDSZKOLA

Przychodzi moment w życiu dziecka, kiedy staje się ono poważnym przedszkolakiem. Jak będzie zachowywać się wśród innych dzieci? Jak sobie poradzi? Zastanówmy się więc, jak przebiega rozwój dziecka w tym okresie. Jak myśli, czuje i jakie w związku z tym mogą pojawić się trudności.

Dziecko w wieku przedszkolnym staje się sprawne, komunikatywne i towarzyskie. Od drugiego roku życia szybko biega, skacze, wspina się i może nauczyć się jeździć na rowerku biegowym. Co prawda nie musimy już ciągle prowadzić dziecka za rączkę, jednak opiekun przedszkolaka musi zadbać o swoją kondycję, bo trzeba być gotowym do szybkiego biegu na krótkim dystansie. Bardzo wyraźnie rośnie również precyzja ruchów dziecka i dlatego przedszkolaki mogą malować, rysować, zbierać małe kamyczki i łapać paluszkami mrówki.

Nie wszystkie dzieci rozwijają się w takim samym tempie. Opóźnienia w opanowaniu różnych umiejętności mogą być spowodowane:

  • ograniczaniem aktywności dziecka i wyręczaniem go w różnych czynnościach
  • niecierpliwym reagowaniem na niezręczność dziecka
  • brakiem wsparcia dziecka w nauce umiejętności i karaniem za nieudane samodzielne próby
  • niewłaściwym do wieku rozwojowego i możliwości dziecka doborem zabawek
  • zakorzenianiem dziecku negatywnych przekonań co do własnych możliwości – „nie rób tego, bo nie umiesz”, „zostaw, bo zepsujesz”, „nie biegnij, bo upadniesz”, „jesteś za mały”, „nie uda ci się”.

 

Dziecko w wieku przedszkolnym posługuje się mową. To ważna umiejętność społeczna. Pojawia się ok. 2 roku życia dziecka i szybko rozwija, jeśli dziecko jest właściwie wspierane. Ok. 3 roku dziecko powinno sprawnie komunikować się i posługiwać niektórymi regułami gramatycznymi. Dzieci uczą się mowy głównie poprzez naśladownictwo. Dlatego tak ważne są właściwe wzorce, częste mówienie do dzieci, rozsądne korygowanie błędów.

A jeśli dziecko nie mówi lub mowa rozwija się bardzo powoli?

Najczęściej przyczyną opóźnienia w posługiwaniu się językiem jest to, że dziecko nie ma możliwości używania słów. Mamy doskonale domyślają się, czego dziecko chce i zaspokajają potrzeby, zanim maluch otworzy usta. Trudno przypuszczać, że w takiej sytuacji dwulatek domyśli się, że również może mówić, tak samo jak mama i tata. Warto również pamiętać, że to dziecko powinno uczyć się mowy od dorosłych, a nie dorośli do dzieci. Mówmy więc do dzieci „normalnym” językiem, nie infantylizujmy mowy.

U dwulatka zachodzą zasadnicze zmiany w sposobie myślenia. Pojawia się tak zwane myślenie symboliczne, najwyraźniej widoczne podczas symbolicznych zabaw. Na przykład wtedy, gdy dziecko karmi misia nieistniejącą zupką, podawaną na nieistniejącej łyżeczce.   Dzieci zaczynają kojarzyć fakty i potrafią wyciągać wnioski. Jeśli schowamy zabawkę do kartonu, to dwulatek z pewnością natychmiast ją znajdzie.

Przedszkolaki rozwijają się emocjonalnie. Uczą się nazywać emocje. Wiedzą, co to radość, szczęście, smutek, złość czy strach. Zaczynają zauważać związek pomiędzy emocjami a wydarzeniami, które je wywołują. Poznają społeczne reguły wyrażania emocji.

W okresie przedszkolnym dziecko zdobywa podstawy zachowań społecznych i współżycia w grupie. Dlatego tak ważny jest w tym okresie kontakt z rówieśnikami. Ok. 3 roku życia dzieci są gotowe do wspólnej zabawy z innymi dziećmi. Już nie tylko bawią się obok innych dzieci, ale również z nimi. Coraz ważniejsze są koleżanki i koledzy z przedszkola. A trzylatki zawierają pierwsze przyjaźnie. Oczywiście dzieci nadal są bardzo przywiązane do rodziców, ale gdy czują się bezpiecznie, są odważne i samodzielne w poznawaniu świata i ludzi.

U dwulatków pojawiają się zachowania „buntownicze”. Dziecko ma napady złości i gniewu, marudzi, nie wykonuje poleceń. To normalne w tym wieku. Nie należy nadmiernie tłumić buntu ale też nie wolno mu zbytnio ulegać. „Bunt dwulatków” jest zgodny z normą i bardzo ważny dla dalszego rozwoju dziecka. Okres buntu to czas, który służy dziecku budowaniu własnej niezależności, tożsamości, jest nauką podejmowania decyzji i poznawania granic. Pamiętajmy, że dziecko w wieku przedszkolnym nie kwestionuje zasad moralnych, jednak czasami ma trudności z ich przestrzeganiem. Uczy się dopiero odróżniać, co jest dobre a co złe. Nie rozumie pojęcia własności i w związku z tym trudno mu zrozumieć, dlaczego nie może zabierać zabawek innych dzieci. Nie potrafi czekać. Wszystko musi być „już”. Żyje „tu
i teraz”.

W sprzyjającym środowisku dzieci szybko rozwijają się intelektualnie. Najlepszych efektów można spodziewać się wtedy, gdy opiekunowie zapewniają dziecku stymulujące otoczenie, właściwe zabawki, odpowiadają na pytania i je zadają, mówią do dzieci bogatym językiem, unikają przesadnej kontroli i restrykcji oraz dają dziecku możliwość samodzielnego poznawania świata, czasem również popełniania błędów.

I najważniejsze. Opiekunowie, rodzice i nauczyciele najbardziej wspierają swoich małych podopiecznych wtedy, gdy mają wysokie ale racjonalne wymagania i pozytywne oczekiwania wobec przedszkolaków. Gdy wierzą, że dzieci są mądre, zdolne i będą się szybko i pięknie rozwijać.

Jerzy Krzysica


dsc_0747WYCHOWANIE – praca na cały etat

Wychowanie to praca na cały etat a umowa jest na czas nieokreślony. Dzieci nie wychowuje się „od czasu do czasu”, w dni wolne od pracy albo wyłącznie podczas wakacji. Wychowania nie można też odkładać „na później”.

Później może być za późno!

Dziecko wciąż się rozwija. Zmieniają się jego potrzeby, psychika i emocjonalność. Wraz z nim muszą dojrzewać i rozwijać się jego rodzice. Pięknie jest cieszyć się narodzinami, z radością towarzyszyć podczas stawiania pierwszych kroków i z uwagą słuchać pierwszych słów. Ale trzeba też cierpliwie znosić okres przekory, wytrwale wspierać dziecięcą samodzielność, przejść z dzieckiem przez trudny okres dojrzewania i w końcu pogodzić się z tym, że dziecko staje się dorosłym człowiekiem. Nie jest łatwo być rodzicem.

Młodzi ludzie często zadają sobie pytanie: czy dam radę, czy wystarczy mi sił i cierpliwości? Czy potrafię być dobrym rodzicem? Tak mało a jednocześnie tak wiele!

Wychowanie to wielka odpowiedzialność i wymaga od rodziców odpowiednich kompetencji. Nie można więc polegać wyłącznie na intuicji i rodzicielskim instynkcie. Trzeba zdobywać wiedzę na temat wychowania. A miłość? Miłość w wychowaniu jest konieczna i nieodzowna ale sama miłość nie wystarczy.

Każde z rodziców przenosi modele wychowawcze z domu rodzinnego i bardziej lub mniej świadomie próbuje je zastosować w wychowaniu własnego dziecka.Czasem nawet dochodzi do rywalizacji rodziców w tym zakresie. Konieczne jest ustalenie jednolitego, spójnego modelu wychowania, ponieważ dziecko, które otrzymuje wiele różnych (czasem sprzecznych) sygnałów nie poradzi sobie z ich interpretacją, wyczuje konflikt pomiędzy rodzicami i poczuje się zagrożone.

Współczesny świat jest bardzo skomplikowany. Z każdej strony dociera wielka ilość informacji i bodźców. Dziecko pozostawione bez wsparcia w tak złożonym środowisku, w świecie różnych wzorców, postaw i wartości łatwo może się zagubić, straci poczucie rzeczywistości a samodzielne poszukiwania często kończą się źle. Dzieci potrzebują pomocy dorosłych.

Warto też zastanowić się nad sensem wychowania. Wychowanie to nie spełnianie oczekiwań i ambicji rodziców, to nie tylko karanie za złe uczynki i nagradzanie za dobre. Wychowanie to kształtowanie systemu wartości, postaw i sposobu myślenia, to nauka właściwego reagowania
w różnych sytuacjach, samodzielności i odpowiedzialności za siebie i innych. Dobre wychowanie to bezcenny dar od rodziców. To oni przygotowują dziecko do samodzielnego życia i wyposażają je w wiedzę, umiejętności i postawy na całe życie. W tym przygotowaniu rodzice muszą uszanować autonomię dziecka. Nie zawsze jest to łatwe.

Problemy wychowawcze mogą się pojawić w każdej rodzinie. Wszyscy rodzice mają czasem trudności i chwile zwątpienia. Nie ma znaczenia status ekonomiczny, ani społeczny, nie ma znaczenia wykształcenie. Najczęściej rodzice radzą sobie sami, ale bywa, że problem przerasta ich możliwości i siły. W takiej sytuacji trzeba szukać pomocy. Warto rozmawiać z bardziej doświadczonymi rodzicami, szukać wsparcia pedagogów i psychologów. Nie wierz jednak w to, że specjalista zmieni twoje dziecko w tydzień. Dziecka się nie „naprawia”, a wychowanie nie może ograniczać się do działań ratunkowych i naprawczych. Owszem, można zmusić dziecko do pożądanych zachowań, ale efekty takiego postępowanie nigdy nie są trwałe. Siłą, zakazami i karami nie wychowa się młodego człowieka ani nie zbuduje rodzicielskiego autorytetu.

Od specjalistów możesz oczekiwać pomocy w ustaleniu przyczyn problemów, wskazania sposobu ich przezwyciężenia, ale powrót do równowagi będzie wymagał wysiłku, cierpliwości i woli obu stron, również (a może głównie) ze strony rodziców.Przyjrzyj się też swoim metodom wychowawczym, porozmawiaj o nich z pedagogiem i psychologiem. Być może musisz zmienić postępowanie i stosowane metody. A może twoje dziecko czerpie niewłaściwe wzorce z innych źródeł. Rozmawiaj z nim, interesuj się jego życiem i poglądami, poznaj obawy, bądź przy nim w trudnych chwilach. Niech czuje, że ma w tobie prawdziwego przyjaciela.

Dzieci dorastają bardzo szybko. Najlepiej rozumieją to rodzice, których dzieci są już dorosłe. Wtedy przychodzi czas refleksji.

Kiedy zostaniesz babcią, dziadkiem, wtedy w swoim dziecku, jakw zwierciadle, zobaczysz siebie i swoje metody wychowawcze. Dobrze, jeśli możesz wtedy powiedzieć: dobrze wychowałem swoje dziecko i wiem, że ono dobrze wychowa swoje. To również od ciebie zależy jakim rodzicem będzie twoje dziecko i jakim będzie człowiekiem.

Jerzy Krzysica


chmury-11-kopiaNOWOROCZNE POSTANOWIENIA czy bujanie w obłokach?

Czy robienie noworocznych postanowień ma sens?
Czy wystarczy wiara, żeby odnieść sukces?
Dlaczego tak szybko spada motywacja i gotowość do zmian?
Jak zwiększyć swoje szanse?

            Prawie połowa z nas robi noworoczne postanowienia.  Wydaje się jednak, że najczęściej nie są one wynikiem głębokiej refleksji, lecz raczej efektem chwilowych emocji albo mody.

          Podejmowanie noworocznych postanowień stało się elementem współczesnej kultury. Zewsząd słyszymy, że możemy być lepsi, że powinniśmy dążyć do doskonałości. Samodoskonalenie stało się, obowiązkiem. Nie trzeba więc być niezadowolonym ze swojego życia, żeby myśleć o zmianie.

            Czy robienie noworocznych postanowień ma sens?

Oczywiście, przecież wszyscy chcemy być lepsi i lepiej żyć, a początek nowego roku ma w sobie pewną magię i dlatego łatwiej wtedy odciąć przeszłość symboliczną grubą kreską i uwierzyć w powodzenie. Wiara w sukces jest ważna, lecz nie jest wystarczająca. I pewnie właśnie dlatego niewiele noworocznych postanowień udaje się zrealizować.

            Dlaczego tak się dzieje? Dlaczego tak szybko opada motywacja i gotowość do zmian? Jak zwykle, psycholodzy w takiej sytuacji odpowiadają – „to zależy”. Żeby zwiększyć szanse na sukces warto zwrócić uwagę na kilka ważnych czynników. Oto one:

  1. Optymalna motywacja. Motywacja to stan gotowości do działania. Niski poziom motywacji nie zachęca do działania a bardzo wysoki nie jest korzystny przy wykonywaniu skomplikowanych zadań i może spowodować szybkie „wypalenie”. Motywację podtrzymują sukcesy. Pamiętaj, że o widoczne efekty najłatwiej na początku aktywności. Później przychodzą wolniej.

  2. Silna wola. Eksperymenty wykazały, że tzw. silna wola jest „zasobem”, który się wyczerpuje. Jeśli więc masz wiele zobowiązań, to lepiej nie podejmuj dodatkowych postanowień, bo siły woli może ci nie wystarczyć na wszystko. Przygotowując się do nowych wyzwań, w pierwszej kolejności doprowadź do końca te przedsięwzięcia, które są w trakcie realizacji a pozostałe zasoby silnej woli skieruj na nowe działania. Silna wola wyczerpuje się również w trakcie wypełniania codziennych obowiązków. Dlatego jest słabsza wieczorem i po intensywnym dniu.

  3. Pułapka adaptacji. Adaptacja może być dobrodziejstwem, ponieważ pomaga człowiekowi funkcjonować w określonych, czasem trudnych  warunkach, ale może być również pułapką. Tak dzieje się wówczas, gdy przestajemy zauważać niedogodności aktualnej sytuacji, ponieważ się do nich przyzwyczajamy. Adaptacja sprawia więc, że nie zauważasz negatywnych skutków np. palenia papierosów, nadwagi, małej aktywności fizycznej. A jeśli coś nie jest uciążliwe, to po co zmieniać?

  4. Optymizm. Konieczny jest przy realizacji noworocznych postanowień. Jednak nadmierny optymizm, jest zgubny, ponieważ wynika z nieracjonalnych, często nieuzasadnionych przekonań. Na przykład, wierzysz, że po pierwszym stycznia coś samo się zmieni na lepsze: będziesz mieć więcej czasu, będzie ci się bardziej chciało, twoje możliwości wzrosną w cudowny sposób, nastąpi szczęśliwy zbieg okoliczności, same znikną przeszkody, utrudniające realizację postanowień. Nieuzasadniony optymizm wynikać też może z togo, że tendencyjnie postrzegasz rzeczywistość, nie chcesz widzieć przeszkód  lub przeceniasz swoje możliwości.

  5. Planowanie. Postanowienie to nie jest planowanie, a same marzenia nie wystarczą do podjęcia konkretnego działania. Potrzebnych jest plan. Musisz więc ustalić – co, kiedy i jak zrobisz. Musisz wiedzieć, jak daleko od celu jesteś, czy masz wszystko, co jest potrzebne do jego osiągnięcia i po czym poznasz, że osiągnąłeś cel.

            Może się jednak okazać, że mimo twoich usilnych starań, silnej woli, optymizmu, motywacji i planowania, efekty nie przychodzą. Postanowienia pozostają w sferze marzeń a ciebie ogarnia frustracja i pozostajesz w poczuciu niemocy. Może się okazać, że przeszkody tkwią w twoim otoczeniu. Czasem, żeby zmienić siebie i swoje życie, trzeba najpierw zmienić środowisko. Zmieniaj swoje otoczenie tak, żeby stworzyć warunki sprzyjające wypełnieniu postanowień. Może więc, żeby w Nowym Roku odnieść sukces, trzeba będzie zmienić tryb życia, dietę, pracę lub miejsce zamieszkania. A może trzeba zmienić towarzystwo…

 

Jerzy Krzysica


MIĘDZY KARĄ A NAGRODĄ

                Nieprzerwanie trwa dyskusja – karać czy nagradzać? Co działa skuteczniej? Dyskutują wszyscy – rodzice, nauczyciele, pedagodzy, wychowawcy. Najczęściej za stosowaniem kar i nagród opowiadają się zwolennicy tak zwanego uczenia się behawioralnego. Opiera się ono na założeniu, że efektem uczenia się jest reagowanie na bodziec. Tak więc pożądana reakcja jest wzmacniana nagrodą a w przypadku reakcji niepożądanej stosowana jest kara. Proste? Proste! Działa? Działa! Całkiem częste są też sytuacje, w których rezygnuje się z nagród a pozostają tylko kary.

                Proste rozwiązania niestety najczęściej prowadzą do negatywnych skutków.

                Dlaczego więc kary stosowane są tak chętnie? Powodów jest kilka. Najważniejszym z nich jest fakt, że kara powoduje natychmiastową zmianę w zachowaniu. Jest też dla niektórych rodziców i wychowawców jedynym znanym „środkiem wychowawczym”. To jednak niewątpliwa oznaka ich pedagogicznej bezradności. Wciąż też pokutują błędne przekonania, że przy pomocy kar „trudne” dziecko można wychować, „naprawić” i skłonić do „rozsądnego zachowania”.

                Wyniki eksperymentów psychologicznych dowodzą, że kara jest zdecydowanie mniej skuteczna niż nagroda. Wielu terapeutów twierdzi nawet, że karanie przynosi więcej szkody niż pożytku i to zarówno karanemu, jak i karzącemu.

                Kara wywołuje niechęć do karzących osób oraz czynności, która doprowadziła do kary. Efektem jest więc wycofywanie się, brak zaangażowania i aktywności. Konsekwencją jest także pogorszenie relacji między karzącym a karanym. Jednocześnie po ustaniu zagrożenia karą ponownie pojawiają się niepożądane zachowania, czasem nawet z większą intensywnością. Kara wywołuje lęk, naturalny odruch ucieczki lub agresji. A długotrwałe zagrożenie karą może też doprowadzić do bezradności, depresji, zaburzenia łaknienia, nałogów oraz przenoszenia emocji w świat nierzeczywisty.

                Trzeba też pamiętać, że kara jest formą agresji. Częste jej stosowanie powoduje, że agresja staje się akceptowanym sposobem rozwiązywania problemów, a  uwaga osoby karanej koncentruje się na zachowaniach nieprawidłowych, pomijając działania pożądane. Kara polegająca na sprawianiu bólu, upokorzeniu, poniżeniu lub uwięzieniu zawsze jest bardzo szkodliwa i groźna w swoich efektach. Emocjonalne koszty jej wymierzania ponoszą także osoby karzące, ponieważ czując z tego powodu satysfakcję kształcą u siebie nawyk karania. Czasem karanie może być powodowane potrzebą odwetu lub zemsty i dawać poczucie „wyrównywania rachunków”.

Jeżeli musisz zastosować karę:

  • kara nie może mieć charakteru przemocy fizycznej, poniżania ani upokarzania,
  • kara za nieprawidłowe zachowanie powinna być połączona z nagradzaniem zachowań pozytywnych,
  • kary można stosować tylko za działania wynikające ze złej woli,
  • kara powinna następować możliwie szybko, nie można jej odwlekać ani kumulować,
  • kara powinna mieć określone ramy, musi być proporcjonalna do „winy” i nie może mieć charakteru odwetu,
  • kara musi być logiczną konsekwencją czynu i kojarzyć się z nim.

                Karanie jest zawsze mniej skuteczne niż nagradzanie. Szczególnie wrażliwe na tę formę „wychowania” są dzieci, ponieważ doświadczając przemocy uczą się jej. Jeśli dziecko nauczy się,  że przemoc jest akceptowalnym sposobem rozwiązywania konfliktów, to zaczyna postrzegać przemoc jako coś normalnego. Będzie wtedy stosowało ją w przyszłości, ponieważ negatywne emocje są odreagowywane na innych ludziach. Niestety wciąż jeszcze społecznie akceptowana jest przemoc „w dobrym celu”, a skrzywdzeni w dzieciństwie dorośli krzywdzą w taki sam sposób swoje dzieci.

                Słaba psychika dziecka, wobec którego często stosowane są kary,  nie jest w stanie poradzić sobie z takimi emocjami. Traci ono orientację i nabiera przekonania, że jest złe i bezwartościowe. W szkole zaś obawiające się kary dziecko nie koncentruje się na nauce, lecz na lęku przed agresywnymi zachowaniami nauczycieli i rodziców.

                Dbajmy o dzieci. Wychowujmy je w miłości, szacunku i serdeczności. Udzielajmy im wsparcia w trudnych chwilach, chrońmy i wykazujmy zrozumienie. Dla dzieci ważne jest co robią rodzice i wychowawcy a nie to, co mówią. Żadne dziecko nie uwierzy, że jest karane, a tym bardziej bite „dla jego dobra”.

                Nie jest wychowaniem stosowanie przemocy. Nigdy też nie będzie usprawiedliwiony człowiek, który zadaje cierpienie innemu człowiekowi, bez względu na to, jakie miał ku temu powody.

Jerzy Krzysica


NIECH MOC BĘDZIE Z TOBĄ czyli o samoocenie i poczuciu własnej wartości

         Niska samoocena i będące jej konsekwencją obniżone poczucie własnej wartości to efekt utrwalonych negatywnych przekonań na swój temat. Najczęściej ma swoje źródło w dzieciństwie, ponieważ zwykle zostaje „wszczepiona” dziecku i pielęgnowana przez lata. Wysokie wymagania, ciągła krytyka i niedocenianie dokonań to najlepsze sposób, aby obniżyć samoocenę. Równie dobrze niskie poczucie własnej wartości może dopaść człowieka w dorosłym życiu. Sprzyja temu krytyka osób ważnych, takich jak członkowie rodziny, znajomi, przełożeni lub koledzy z pracy, pasmo niepowodzeń osobistych lub zawodowych.  Można też niskie poczucie własnej wartości wyhodować samemu, stawiając sobie nierealistyczne wymagania, nie doceniając własnych osiągnięć lub porównując się z osobami, które osiągnęły wielki sukces. Konsekwencją jest ciągła frustracja, apatia, brak energii i chęci do działania, unikanie działania, szukanie wymówek.

         Osoby o niskim poczuciu własnej wartości czują się małowartościowe, bezsilne i niekochane. Wierzą, że muszą zasłużyć na akceptację, szacunek i miłość. Osoby takie często bywają  zawstydzone, zasmucone i brakuje im motywacji. W ten sposób samoocena jeszcze bardziej się pogarsza. Koło się zamyka. Wypełnia się samospełniająca przepowiednia. Pół biedy, jeśli niska samoocena dotyczy wybranego obszaru życia. Gorzej, jeśli zostaje uogólniona do wymiaru: „jestem do niczego”, „niczego nie osiągnąłem i nie osiągnę”, „jestem groszy od innych”, nie zasługuję na nic dobrego”.

         Czy można zmienić taki sposób myślenia? Czy można zmienić swoje życie? Można, choć nie jest to łatwe! Najczęściej wymaga wsparcia innych osób. Jednak przypadkowi „terapeuci”, „pomagacze” i „doradzacze” mogą spowodować traumę, a nawet doprowadzić do depresji.

         Czy możesz zrobić coś już teraz? Zdecydowanie tak! Zrób to jednak według określonych zasad. Zweryfikuj swój sposób myślenia. Pamiętaj, że:

  1. Zawsze są różne punkty widzenia. Twój nie jest jedyny i nie musi być właściwy.
  2. Punkt widzenia zależy od doświadczeń i od zakorzenionych sposobów widzenia świata.

To właśnie interpretacja powoduje określone stany emocjonalne.

  1. Sposób widzenia świata jest wyuczony i pojawia się w sposób niekontrolowany. Uwolnij się od nawykowego sposobu myślenia.
  2. Niekontrolowane myśli czasem przekształcają się w szkodliwe przekonania. Nie pozwól na to!

         Wystrzegaj się błędów w myśleniu, powodujących wypaczania obrazu rzeczywistości i obrazu samego siebie. Myśl „świadomie”. Jak radzić sobie z negatywnym myśleniem? Oto kilka rad:

  1. Poszukuj informacji przeczących negatywnym przekonaniom. Nie zastępuj jednak jednego zniekształcenia innym.
  2. Nie broń swoich negatywnych myśli, jeśli ktoś Ci mówi, że są nieprawdziwe.
  3. Szukaj przeciwstawnych argumentów na zasadzie: „to mi się nie udało, ale inne rzeczy robię świetnie”.
  4. Zweryfikuj twoje negatywne przekonanie. Być może zostało ci ono zaszczepione przez kogoś lub jest wynikiem pojedynczej negatywnej sytuacji.

Jeśli chcesz zmienić sposób myślenia, zmień sposób działania.

  1. Dbaj o siebie, o zaspokajanie swoich potrzeb. Zasługujesz na to!
  2. Konstruktywnie i zdrowo spędzaj wolny czas.
  3. Naucz się asertywnej komunikacji.
  4. Rób plany i konsekwentnie je realizuj.
  5. Wyznaczaj cele i realne terminy ich realizacji.
  6. Sporządź listę osiągnięć z przeszłości oraz obecnych umiejętności i zasobów.
  7. Świętuj osiągnięcie celów. Potwierdzasz w ten sposób swoją wartość przed sobą i swoim środowiskiem.

         Jeśli czujesz, że problem zaniżonego poczucia własnej wartości dotyczy również Ciebie,   jeśli decydujesz się na zmianę, jeśli masz absolutną pewność, że chcesz sobie pomóc – zacznij już dziś! Wyjdź ze strefy wewnętrznego komfortu, zrezygnuj ze sposobów myślenia, do których jesteś przywiązany. Pozbądź się stereotypowego myślenia i zakodowanych wzorców reagowania. Podejmij walkę z samym sobą. Jest trudna, a czasem prowadzi do nieprzyjemnych odkryć we własnym wnętrzu. Bądź odważny i gotowy!

         Niech moc będzie z Tobą!


WZAJEMNOŚĆ CZY KONSEKWENCJA?

                Czy zastanawiasz się dlaczego nie zawsze podejmujesz racjonalne decyzje? Dlaczego nie zawsze Twoja ocena ludzi, zjawisk i rzeczy jest obiektywna? Powodem jest naturalna skłonność do reagowania w sposób automatyczny na określone bodźce. Czy to powód do niepokoju? Nie, bo tak właśnie reagują wszyscy. Przyczyną jest korzystanie z uproszczonych strategii myślenia. Podświadomie działamy zgodnie z tzw. regułami wpływu społecznego, które pozwalają zaoszczędzić czas i energię. Może to jednak spowodować  spadek jakości podejmowanych decyzji. Podatności na automatyzm sprzyja stres, zmęczenie, pośpiech, poczucie niepewności w nowej sytuacji, brak koncentracji. Jest sześć podstawowych reguł wpływu społecznego.

                Pierwszą z nich jest reguła wzajemności.  Opiera się na zobowiązaniu do odwzajemnienia przysługi, prezentu, zaproszenia, ponieważ nieodwzajemnienie powoduje dyskomfort. Reguła może stać się pułapką, gdy rewanż okaże się cenniejszy lub gdy darmowa próbka w markecie skłoni Cię do dokonania niepotrzebnego zakupu.

                Reguła zaangażowania i konsekwencji wykorzystuje naturalną potrzebę bycia konsekwentnym w postępowaniu nawet wtedy, gdy jest to nierozsądne. Brak konsekwencji jest uważany za wadę. Po dokonaniu wyboru lub podjęciu decyzji starasz się postępować zgodnie z postanowieniem, czasem wbrew rozsądkowi. Przekonujesz sam siebie o słuszności podjętej decyzji. Mechanizm ten wykorzystywany jest np. podczas prezentacji handlowych. Jeżeli przyjdziesz na prezentację, to postępując konsekwentnie prawdopodobnie coś kupisz. Zaangażowanie i konsekwencja przejawia się też w skłonności do spełniania coraz większych próśb. Niewielkie zaangażowanie prowadzi do większego. Jeżeli reklama skłoni Cię do pójścia do sklepu, to prawdopodobnie kupisz coś, nawet wtedy, gdy nie będzie towaru, po który przyszedłeś. 

                Jeżeli nie wiesz, czy Twoje zachowanie lub poglądy są poprawne, prawdopodobnie postąpisz tak, jak inni w tej sytuacji. To reguła zwana społecznym dowodem słuszności. Działa mocniej, gdy ludzie są podobni i gdy jest ich więcej. Usprawiedliwia nawet postępowanie nieprawidłowe, „bo wszyscy tak robią”.

                Większy pływ mają na Ciebie ludzie, których lubisz i darzysz sympatią. To kolejna reguła wpływu społecznego. Czy łatwo być lubianym? Tak, dokładnie wiadomo za co lubi się innych. Lubimy ludzi, którzy są atrakcyjni fizycznie, podobni do nas, prawią nam komplementy. Sympatią darzymy tych, z którymi spotykamy się w sympatycznej atmosferze współpracy, wspólnie spożywamy posiłki i tych którzy kojarzą się nam  pozytywnie.

                Regułą jest, że ludzie automatycznie podporządkowują się autorytetom, którymi mogą być ludzie, instytucje, organizacje, idee. Od dzieciństwa wpaja się nam wobec nich posłuszeństwo. Najczęściej jest to opłacalne z praktycznego punktu widzenia. Czasami jednak ulegamy fałszywym autorytetom, które posiadają tylko atrybuty prawdziwych.

                Kolejna reguła opiera się na podświadomym przekonaniu, że dobra trudno dostępne są cenniejsze od tych, które są powszechne. Jeżeli czegoś jest mało, to masz wrażenie, że nie korzystając z okazji, tracisz. Reguła jest często wykorzystywana w reklamie, podczas licytacji, w kolekcjonerstwie i wtedy, gdy trzeba wprowadzić element  rywalizacji.

                Czy możesz nie ulegać regułom społecznego wpływu? Tak, możesz. Wyłącz „automatycznego pilota”, nie ulegaj emocjom, uważnie przyglądaj się ludziom, oddzielaj fakty od emocji. Możesz się bronić, ale czy zawsze warto?

Jerzy Krzysica


JAK ZROBIĆ DOBRE WRAŻENIE – tajemnice autoprezentacji

                Autoprezentacja to kształtowanie  wizerunku, czyli sposobu postrzegania człowieka przez otoczenie. Zwykle zależy Ci na tym, żeby zrobić jak najlepsze wrażenie. Chcesz, aby inni odbierali Cię w określony sposób. Rodzaj wizerunku zależy więc od Twoich indywidualnych motywów, osobowości i aktualnej sytuacji, w jakiej się znajdujesz. Świadomie kreujesz swój publiczny wizerunek wtedy, gdy jest on warunkiem zawodowego lub osobistego sukcesu.

                Autoprezentacja trwa nieprzerwanie, ponieważ bez przerwy wysyłasz komunikaty, które budują Twój wizerunek w świadomości innych osób. Przekazujesz te komunikaty za pomocą słów, mimiki, postawy ciała, gestów, wyglądu, dystansu, sposobu poruszania się i wykorzystania przestrzeni. Duże znaczenie dla Twojego wizerunku ma rodzaj i intensywność kontaktów społecznych oraz to, jak wyrażasz emocje.  Czasami autoprezentacja bywa celem samym w sobie. Dzieje się tak wtedy, gdy uczestniczysz na przykład w  rozmowie kwalifikacyjnej, randce, wyborach miss czy kampanii wyborczej.

                Kreowanie wizerunku zaczyna się od „pierwszego wrażenia”. To ono w zasadniczy sposób kształtuje nastawienie rozmówców do Ciebie. Pierwsze wrażenie jest globalne, bo odnosi się do całej osoby. Trwałe, ponieważ rozmówcy trudno je zmienić. Nieuniknione, bo powstaje zawsze i w jednej chwili. Wystarczy 20 sekund, 20 słów i 20 gestów, żeby rozmówca miał gotową opinię o Tobie. Czy zawsze prawdziwą? Czy zawsze taką, jakiej byś sobie życzył? Pamiętaj, że pierwsze wrażenie, nie jest racjonalne i działa jak samospełniające się proroctwo. Twoi rozmówcy akceptują bowiem wyłącznie te informacje, które potwierdzają ich wyobrażenie o Tobie.

                Jeśli zamierzasz świadomie kształtować swój wizerunek, ustal, który z jego aspektów ma dla Ciebie największe znaczenie i zacznij działać. Jeżeli chcesz być postrzegany jako ekspert, postaw na fachowość i wiarygodność. Duże znaczenie mają też przedmioty, którymi się otaczasz i posługujesz. Jeśli są wysokiej jakości, wzmocnią pożądany efekt. Podczas rozmowy utrzymuj kontakt wzrokowy, prezentuj adekwatną do wypowiedzi postawę ciała, gestykulację i mimikę. Świadomie posługuj się głosem, dbaj o treść i formę wypowiedzi.

                Jeżeli najważniejsze jest dla Ciebie bycie lubianym, koncentruj się na wzbudzaniu sympatii. Możesz to zrobić prezentując otwartą postawę ciała, szczerze uśmiechając się do rozmówcy
i z wyczuciem zmniejszając odległość od osoby, z którą rozmawiasz. Okazuj zainteresowanie, patrz przyjaźnie i spontanicznie wyrażaj pozytywne emocje. Duży wpływ na skuteczność wzbudzania sympatii ma podobieństwo w zakresie wyglądu zewnętrznego, przekonań, zainteresowań i sytuacji społeczno-ekonomicznej.

                Jeśli kochasz władzę i masz potrzebę bycia liderem, dowiedz się, jak dominować. Dominację manifestują następujące zachowania: długotrwały i częsty kontakt wzrokowy, ostentacyjne kontrolowanie czasu, przerywanie wypowiedzi rozmówcy, wypowiadanie się bez wahania mocnym, zdecydowanym głosem. Lidera wyróżnia również odważna postawa eksponująca przód ciała i wysoko podniesiona głowa. Pamiętaj jednak, że trudno być jednocześnie dominującym i lubianym. To wielka sztuka.

                Aby autoprezentacja była skuteczna i przyniosła pożądany efekt, trzeba kontrolować wywierane wrażenie. Zastanów się więc, jak bardzo koncentrujesz się na swoim wizerunku? Czy wiesz, jak Cię widzą i oceniają inni? Jeżeli masz małe doświadczenie w sztuce autoprezentacji, skorzystaj z pomocy profesjonalisty. Podpowie Ci, które elementy wizerunku warto udoskonalić, które zmienić a które wyeksponować. Pomoże też ustalić, czy Twoja świadomość własnych zachowań jest wystarczająca. Dopóki nie opanujesz sztuki autoprezentacji, bądź uważny w kontaktach z ludźmi, zachowuj się w sposób wyważony i nie szokuj ekstrawagancją. Bądź skromny, ale bez przesady. Pokazuj, że osiągnąłeś sukces, ale z umiarem i wyczuciem.

Jerzy Krzysica